Jestem pasjonatem języka

Pasjonuje mnie język we wszystkich swoich formach i aspektach. Jestem tłumaczką i w swojej pracy stykam się zwykle z kilkoma językami naraz. Oznacza to równoczesne bycie w kilku równoległych rzeczywistościach, bo język to nie tylko system znaków i dzwięków. To odmienne światy, odmienne rzeczywistości.

Lubię patrzyć jak dzieci radzą sobie z nauką kilku języków na raz. Ja uczę się z nimi. Nauka języka jest procesem ciągłym, który nigdy się nie kończy.

Pracuję z językami na różne sposoby, z których każdy daje mi co innego.
Kiedy tłumaczę ustnie, koncentruje się na komunikacie w języku wyjściowym, by przełożyć go natychmiast na język docelowy, wyłapując każdy szczegół i nie gubiąc nic po drodze. Taki rodzaj tłumaczenia wymaga maksimum koncentracji i uwagi i jest równie wyczerpujący co wyjście na ośmiotysięcznik.
Kiedy tłumaczę tekst specjalistyczny, zagłębiam się w nieznane obszary językowe. Uczę się nowego słownictwa, którego w “normalnym życiu” prawdopodobnie nigdy bym nie poznała. Bywa to nużące ale prędzej czy później przydaje się właśnie w normalnym życiu lub innej sytuacji tłumaczeniowej.
Największym wyzwaniem jest chyba jednak tłumaczenie literackie. To ciągłe poszukiwanie symetrii i równowagi między stylem narracji, akcją opowiadanej historii i językiem postaci. To także ogromnie wyczerpujący proces, a rezultat końcowy i tak zawsze pozostawia coś do życzenia.

Podziel się:
Kategorie: