Dlaczego lubię swoją pracę?

Kiedy przyglądam się twarzom mówców których tłumaczę, niezależnie od tego czy jest to konferencja, debata, spotkanie biznesowe, ślub, akt notarialny, zawarcie umowy czy konferencja prasowa, mam nieodparte wrażenie że wszyscy obecni niewiele się od siebie różnią a wręcz zachowują się w ten sam schematyczny sposób, niezależnie od koloru skóry czy języka którym mówią. W zrozumieniu siebie na wzajem przeszkadza im wyłącznie bariera językowa właśnie, która za moją – tłumaczki sprawą ma zniknąć. Po to tu jestem, między kobietami w garsonkach i mężczyznami w garniturach, wystrojonymi gośćmi weselnymi, sędzami w togach, szykownymi bizneswoman, danydysami czy artystami noszącymi się w stylu hippie. Uwielbiam na nich patrzeć i obserwować podobne do siebie cechy charakteru, widoczne w gestach i minach: butę i pewność siebie ludzi biznesu, opanowanie i powagę sędziów, wzruszenie pary młodej, zapalczywość lub zblazowanie młodego artysty, niewzruszony spokój lekarza, przejęcie zaangażowanej w sprawę dziennikarki i tak dalej, zależnie od sytuacji. Jestem gońcem, pośrednikiem, dzięki któremu mają się usłyszeć, przyjąć do wiadomości swoje racje, zrozumieć, dogadać, zbliżyć, rozwiązać spory. To jak podróż w głąb wrażliwości różnych osób i ich odmiennych wizji świata. A ja mam błyskawicznie znaleźć odpowiednie słowa żeby je w pełni wyrazić.
Kiedy stoję lub siedzę obok mówcy na scenie, w sali konferencyjnej, hali przemysłowej czy też po prostu jestem w kabinie ze słuchawkami na uszach, wiem, że jestem przezroczysta i niewidoczna bo nie o mnie tutaj chodzi, ale wiem też że moja rola jest kluczowa. Te wszystkie osoby nie porozumiałyby się ze sobą bez tłumacza (jako ludzie na pewnym poziomie, googeltranslatera wogóle nie bieżemy pod uwagę). To ogromna odpowiedzialność, ale i wielka satysfakcja, kiedy widzę pierwszą nić porozumienia, reakcję werbalną lub niewerbalną, kiwnięcie głową, wymianę uwag, uśmiechy, wzruszenie czy zwykły uścisk dłoni. Najlepsza jest ta chwila kiedy widzę, że obcy sobie ludzie przestają być sobie obcy. Nawiązali porozumienie, czegoś się dowiedzieli. Podchodzą do siebie, rozmawiają a nawet zaczynają żartować. Może nawet się polubili. Na pewno zaś się usłyszeli i zrozumieli. Bywa jednak i tak że nie chcą się ze sobą porozumieć. Ale na to nawet najlepszy z tłumaczy nic już nie poradzi.

Podziel się:
Kategorie: